DKF: film "Lęk" i spotkanie z aktorką Martą Nieradkiewicz
„Lęk” to kino drogi, a metaforycznie – opowieść o życiowej podróży, w której jest każdy z nas. Kruchość życia dostrzegała Osiecka, pisząc: „Życie, kochanie, trwa tyle co taniec…”, a Szymborska dodawała: „Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy. Z tej przyczyny zrodziliśmy się bez wprawy i pomrzemy bez rutyny…” Odwieczny duet: życie i śmierć. Jak o tym rozmawiać? Najlepiej w doborowym towarzystwie. Widzowie DKF-u „Se(a)ns” + aktorka Marta Nieradkiewicz to wspaniałe zestawienie. Działalność jako Dyskusyjny Klub Filmowy rozpoczęliśmy w 2013 roku od cyklu „Trudne tematy w polskim kinie”. Podczas dyskusji poruszamy ważne zagadnienia, nie boimy się dotykać sfer tabu, z którymi konfrontują nas reżyserzy. Tym razem reżyser Sławomir Fabicki sprawił, że musieliśmy oswoić się z problemem cierpienia w obliczu nieuleczalnej choroby i zadać sobie pytania dotyczące samobójstwa wspomaganego. Twórca przyznaje w wywiadach: „Ta historia bardzo poruszyła mnie również na poziomie osobistym, ponieważ doświadczyłem śmierci moich bliskich. W tym filmie zadaję widzom takie same pytania, które stawiam sobie: Jak zachowałbym się w takiej sytuacji? Czy dalej walczyłbym o życie ukochanej osoby czy pozwoliłbym jej odejść na własnych warunkach? Nie wiem tego, ale chciałem podjąć ten temat, bo ludzie unikają rozmów, a nawet myśli o odchodzeniu, śmierci” . Reżyser zadedykował film swoim córkom i w wielu scenach bardziej niż o chorobie jest to piękna opowieść o siostrzanej miłości (bez patosu, fałszu, lukru…).
Obecność Marty Nieradkiewicz , aktorki pełnej pasji, empatii i taktu, sprzyjała szczerej rozmowie i otwierała widzów mimo trudnego tematu. Ogromną wartością DKF-u jest to, że w kraju, w którym trwają nieustannie konflikty (również na tle światopoglądowym), jest na sali kinowej miejsce dla wszystkich. Różnorodne życiowe doświadczenia na pewno wpływają na odbiór filmu, bo inne refleksje będzie miał ktoś, kto opiekował się osobą terminalnie chorą, inne ktoś, kto nigdy tego nie robił, odmienne przemyślenia może mieć katolik, inne osoba niezaangażowana religijnie. Najważniejsze zasada dyskusji: dać sobie prawo do różnic i wolności.
Marta Nieradkiewicz, „Dzika Róża” polskiego kina, od lat świetnie sobie radzi z aktorskimi wyzwaniami, grając role trudne, wymagające, psychologicznie skomplikowane. Wystarczy przypomnieć sobie poszczególne tytuły: „Z miłości”, „Płynące wieżowce”, „Zjednoczone Stany miłości”, „Kamper” czy „Dzikie róże”. Róża kojarzy się z delikatnością, ale ma też kolce niczym wojowniczka. Tak jak nasz gość (gościni:). Niby krucha, dziewczęca, delikatna, ale gdy trzeba, nauczy się chwytów karate, zagra po niemiecku „na małpę” albo pogalopuje przez las na koniu… Dziękujemy za to niezwykłe spotkanie i życzymy sukcesów na kolejnych aktorskich torach wyścigowych!